logo

30.04.2020r.

Budowa Czajki

Opiszę historię w której uczestniczyłam.
Opiszę ją szczegółowo mając nadzieję, że odnoszący się, niejednokrotnie z pogardą, do działalności ekologów dostrzegą, że wielu z nich realnie coś dobrego zrobiło dla środowiska naturalnego.

Lata osiemdziesiąte

Z szumu medialnego można wywnioskować, że dopiero w 2008 roku, za prezydentury pani Gronkiewicz-Waltz, przystąpiono do realizacji inwestycji pod nazwą „budowa oczyszczalni ścieków Czajka”.

Nic bardziej błędnego, bo osobiście brałam udział w budowie oczyszczalni Czajka w latach 1983 – 1985.

Pracując w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji w Dziale Gospodarki Wodno – Ściekowej, skorzystałam z propozycji kolegi i przeniosłam się na trwającą budowę oczyszczalni „Czajka”, w celu „przypilnowania” realizacji naszego przyszłego miejsca pracy.

Jak się później okazało to był dobry pomysł organizatorów tego przedsięwzięcia.

Konieczna inwestycja

W latach 70-tych zaplanowano budowę dwóch oczyszczalni ścieków: po prawej stronie Wisły w Białołęce „Czajkę” i po lewej stronie Wisły w Łomiankach „Pancerz”.

Te dwie inwestycje miały rozwiązać coraz bardziej palący problem zrzutu do Wisły ogromnych ilości nieoczyszczonych ścieków z Warszawy i okolic.

Pierwszy projekt technologiczno – budowlany Czajki w tamtych latach wykonało Biuro Projektów Budownictwa Komunalnego „Stolica”.

Miał być to największy tego rodzaju obiekt w Polsce.

Z różnych powodów właściwe prace budowlane na Czajce rozpoczęto dopiero na początku lat 80-tych.

Czyli od zaprojektowania do realizacji upłynęło parę lat. Jeżeli jeszcze miało się świadomość, że bazą wyjściową projektu były dane technologiczne z lat 60-tych i początku 70-tych, to zaniepokojenie inwestora o końcowy efekt można zrozumieć.

W przypadku Czajki i inwestorem, i przyszłym użytkownikiem było MPWiK, stąd pomysł, aby skierować na budowę parę osób, które na miejscu przyjrzą się z bliska temu dziełu.

I szybko okazało się jak zasadna była nasza obecność na etapie realizacji tej inwestycji. Udało się nam wprowadzić wielu zmian do projektu i to podczas trwania prac budowlanych. Bez nich, niektóre ciągi technologiczne w ogóle nie spełniałyby swojej roli.

2 duże inwestycje dla Warszawy

Na przełomie 70tych i 80-tych lat Warszawie groził deficyt wody pitnej a zrzut ogromnej ilości nieoczyszczonych ścieków, pogłębiał klęskę ekologiczną Wisły.

Częściowo te problemy miało rozwiązać wybudowanie oczyszczalni w Białołęce i ujęcia wody z Zalewu Zegrzyńskiego w Wieliszewie.

Dla realizacji tych inwestycji powołano spółkę z o. o., której prezesem był pan A. Kozak.

Nad całością czuwała rada naukowo – techniczna na czele z prof. Markiem Romanem z Politechniki Warszawskiej.

Głównymi wykonawcami robót były firmy, które podobne zadania realizowały też poza granicami kraju: Hydrobudowa z Nowego Dworu Mazowieckiego, Mostostal Warszawa i inne.

Na tej budowie stosowano brygadowy system realizacji obiektów: Brygada podpisywała z kierownictwem terminową umowę na realizację jednostkowego obiektu za konkretną cenę. Od nich zależało ile zarobią i jak się przy tym urobią.

Zmorą takiej brygady nie był szef głównego wykonawcy, tylko pan Frydrych, kierownik laboratorium jakości betonu.

Wpadka jednej z brygad była mocno hałaśliwa. Zrywanie zewnętrznej warstwy wyrównawczej tzw. szlichty młotami pneumatycznymi słyszalne było długo i daleko. I trzeba było się śpieszyć; każdy dzień zwłoki z oddaniem obiektu pociągał za sobą kary odliczane od sumy kontraktu. Generalnie nie opłacało się przerzucanie cementu przez płot.

W 1986 roku oddano do użytku ujęcie wody w Wieliszewie, a w 1991 roku rozpoczęto oczyszczanie ścieków na Czajce.

1983 rok

W tym roku wkroczyliśmy - w liczbie 3 osób - na teren budowy oczyszczalni przy średnim zaawansowaniu robót.

Mnie przypadła działka technologiczna i szafy pełne dokumentacji.

Z nich jasno wynikało, że szczególnie początkowe obiekty ciągu technologicznego nie zostały przeprojektowane z wykorzystaniem aktualnych parametrów charakteryzujących surowe ścieki.

Na budowie aktualne były projekty obiektów zaprojektowane pod jakość ścieków z przełomu lat 60-tych i 70-tych!

A mieliśmy 1982 rok.

W ramach poprzedniej pracy w Wydziale Gospodarki Wodno - Ściekowej, uczestniczyłam w badaniach ścieków odprowadzanych przez MPWiK kolektorami do Wisły. Kontrolującym był Ośrodek Badania i Kontroli Środowiska (poprzednik WIOŚ).

Więc znana mi była aktualna jakość zrzucanych przez Warszawę ścieków. Na pewno były dużo, dużo bardziej zanieczyszczone.

Wykonanie obiektów zgodnie z projektem zagrażało przyszłym procesom technologicznym. Takie obiekty jak piaskowniki i łapacze tłuszczu były nawet wielokrotnie za małe do potrzeb. Ale to było tylko moje zdanie.

Do przekonania decydentów do zmian w projekcie, nie mogły służyć badania robione z OBKŚ ścieków pobieranych raz na kwartał w ciągu 45 minut.

Potrzebne było przeprowadzenie badań ciągłych w dłuższym okresie.

Zgłosiłam tę sprawę prezesowi spółki. Potrzebował papierka podpisanego przez szefa Rady Naukowo – Technicznej. Tu nie było kłopotu, prof. Roman poparł wniosek.

Po wykonaniu analizy ścieków z kolektora praskiego, ważne urządzenia do oczyszczania ścieków przeprojektowano nadając im właściwą wielkość.

W tym przypadku na wczesnym etapie projektanci nie uwzględnili „cywilizacyjnej” zależności: im bardziej społeczeństwo obrasta w piórka, tym mocniej zaśmieca środowisko: Nie tylko „zagęszcza” ścieki, ale popatrzmy ile produkuje zwykłych i niezwykłych śmieci.

Tak więc udało mi się załatwić na dobry początek tę sprawę.

Następne zmiany wynikały z odwiedzin działających w Polsce oczyszczalni.

Uczymy się od lepszych

Po Europie nie jeździliśmy, jak projektanci „Stolicy”, ale polskie oczyszczalnie, te które mogły nam pomóc w przygotowaniu Czajki do pracy odwiedziliśmy chyba wszystkie.

OZE w Częstochowie

W Częstochowie szczególnie interesowała nas obróbka osadów pościekowych.

Słynne osady, z którymi cały czas ma kłopot Czajka, tam poddawane były fermentacji w Wydzielonych komorach Fermentacyjnych (WKF), a powstający podczas tego procesu metan służył do produkcji energii elektrycznej.

Jak nas przekonywano, energii praktycznie wystarczało dla wszystkich procesów technologicznych.

Przekonywano nas, że najlepsze efekty uzyskuje się gdy WKF są niskie i pękate. Takie były w Częstochowie. Te na Czajce, wtedy już wykonane, były wysokie i wąskie.

Nie udało nam się namówić decydentów MPWiK do zatrudnienia fachowców z Częstochowy do ustawienia tej części technologii na Czajce.

Udało się jedynie doprowadzić do powiększenia otworów technologicznych w poszczególnych WKF. Zaprojektowane miały tak małą średnicę, że do środka wejść mógłby jedynie niesamowity chudzielec. Jakby nikt nie myślał, że eksploatacja to też czyszczenie, usuwanie zerwanych elementów itp.

Czyli odnotowaliśmy następny mały sukces.

Włocławek – bliźniacza oczyszczalnia.

Wizyta na miejskiej oczyszczalni ścieków we Włocławku była jedną z najciekawszych z paru powodów.

Miałam do czynienia z oczyszczalnią świeżo oddaną do użytku, która konstrukcyjnie i technologicznie była bardzo podobna do Czajki tylko w mniejszej wersji.

I miałam do czynienia z jej szefem inż. Dąbkiem, pasjonatem tego obiektu.

Chwalił się dobrze wyposażonym laboratorium z fachową załogą. Trudno było nie zauważyć pracujących mini oczyszczalni, służących do kontroli przebiegu procesów oczyszczania różnych mieszanin ściekowych. Pamiętajmy, że w tamtym okresie w miastach funkcjonował wieloraki przemysł. Dzięki tym badaniom laboratoryjnym uniknięto wielu wpadek technologicznych.

A my w tamtym czasie nie wiedzieliśmy nawet, kiedy w Warszawie powstanie budynek laboratoryjny.

Najlepiej dla Czajki byłoby zatrudnienie p. Dąbka, przynajmniej na czas jej rozruchu. Lobbowałam za tym w dyrekcji MPWiK, niestety nie udało się i to nie dlatego, że p. Dąbek nie był zainteresowany.

Mnie już przy tym nie było, ale trudności z rozruchem Czajki były powszechnie znane. I ewidentnie ich głównym powodem był brak doświadczonych fachowców.

Wizyta we Włocławku uzmysłowiła całej naszej ekipie, co może nas czekać na etapie rozruchu i eksploatacji takiego obiektu. Ale ten wyjazd przydał się też z innego powodu.

Państwowa Inspekcja Pracy wkracza

Obchodząc teren budowy zauważyłam, że na pomoście z kraty stalowej nad zbiornikiem o długości prawie 60 m głębokości 5 m pracownicy do barierek przytwierdzają ok. 3 m wysokości rurki.

Wyjaśnili, że po zamontowaniu na nich stożkowych kloszy i po wkręceniu od góry żarówki, będzie to oświetlenie zbiorników.

A jak wymienić w tym czymś żarówkę gdy ewidentnie słupki były za wysokie, żeby dokonać tego stojąc na pomoście?

Obrazowo pokazali mi jak można to zrobić; położyli drabinę na poręczach, jeden z nich na nią wszedł i zademonstrował, że już z tego poziomu można swobodnie wkręcić żarówkę.

Taki był projekt...Ponad 300 słupów oświetleniowych takie jakie są przy drogach i ponad 300 słupków oświetleniowych (patrz wyżej) na obiektach technologicznych.

Zdecydowanie ktoś zwariował.

Podczas demonstracji zmiany żarówki przez zagadywanych pracowników pod pomostem był pusty zbiornik. Po rozpoczęciu pracy oczyszczalni, pod pomostem byłyby ścieki o 5 m głębokości, napowietrzane wirującymi potężnymi aeratorami.

Nic nie wskórałam w dyrekcji przeciw takim rozwiązaniom.

Usłyszałam, że niemożliwe są już jakiekolwiek zmiany bo inwestycja i tak ma opóźnienie.

Ale Państwowa Inspekcja Pracy mogła zażądać zmian. Nikogo się nie pytając, zadzwoniłam do nich i dokładnie (obrazowo) poinformowałam o problemie.

Reakcja PIP była szybka; nakazano zmienić projekt.

Nikt mnie za to z pracy nie wyrzucił.

W międzyczasie dowiedziałam się od p. Dąbka z oczyszczalni we Włocławku kto projektował i kto wykonywał u nich oświetlenie. Pamiętałam, że było ono typu stadionowego. Pojedyncze reflektory składały się z ruchomych modułów sterowanych z dyspozytorni. W sytuacji awaryjnej można było skierować w jakiejś miejsce światło z pojedynczego modułu bez konieczności rozświetlania całego reflektora.

A te szczegółowe informacje o nowoczesnym oświetleniu włocławskiej oczyszczalni w kontekście zaplanowanego na Czajce, wstydliwie gasiło niezadowolenie kierownictwa w związku z decyzją PIP.

Nikt nie mógł mi też zarzucić, że to ja za późno dostrzegłam problem, ponieważ sprawy oświetleniowe nie należały do moich obowiązków.

I gdyby nie spotkanie z panami na pomoście nie byłoby wizyty PIP na tym etapie budowy.

Byłaby na etapie przed oddaniem oczyszczalni do eksploatacji z tymi ponad 300 słupkami na pomostach.

Słupki na reflektory

Gdy wybuchła „afera” z PIP z harmonogramu prac wynikało, że do „słupkowania” miano przystąpić za niecałe półtora miesiąca.

Ale jak to zrobić, gdy zakwestionowany został projekt.

Rozmawiając na ten temat z prezesem spółki, nad którym wisiał harmonogram prac, upierałam się przy takim systemie oświetlenia oczyszczalni, który nie będzie wymagał od technologa dreptania za pracownikami kombinującymi, jak dostać się do żarówki.

I wtedy usłyszałam propozycję; jeżeli uda mi się załatwić projekt wymarzonego oświetlenia w ciągu 1,5 miesiąca to oni go zrealizują.

Jak się okazało nie było to trudne, gdy szło się drogą „Włocławka”.

Po rozmowie w Biurze Projektów „Prochem” z p. Kamionką, zlecenie zostało przyjęte, a sam projekt wykonano w iście ekspresowym tempie. Na Czajkę trafił po miesiącu od podpisania umowy.

Niedługo po tym, na budowę Czajki Mostostal przetransportował nowoczesne wieże oświetleniowe, które pierwotnie miały trafić do Iraku. Ale i tam były opóźnienia na budowie i jak twierdził kierownik Mostostalu - zdążą wykonać nowe i wysłać je do tego kraju w odpowiednim momencie.

Dzięki takim okolicznościom Czajka w ciągu półtora miesiąca miała nowy projekt oświetlenia i gotowe do stawiania wieże.

Zyskała w ten sposób nowoczesne, oszczędne i łatwe w obsłudze oświetlenie.

W międzyczasie kolega Jeremi, potężny pan z grupą robotników przywracał świeżość urządzeniom, które swoje wyleżały w związku z opóźnieniami na budowie.

Nie chwaląc się, nasza mała grupka osób wykonała kawał dobrej roboty, aby ten potrzebny Warszawie obiekt mógł spełnić przypisaną mu rolę.

Dobrą robotę wykonały też firmy budowlano – montażowe. Firmy, które podobne obiekty budowały też poza granicami kraju.

Czajkę uruchomiono w pełnym zakresie w 1991 roku.

Jak wyglądała w 2008 roku?

A właśnie tak.

zdjęcie oczyszczalni ścieków w 2008 roku

Czerwona strzałka pokazuje wlot surowych ścieków do komory krat. Po przejściu przez piaskowniki ścieki rozlewają się do 4 ciągów urządzeń mechaniczno - biologicznych oczyszczalni.

W każdym ciągu można było oczyszczać 100 tys. m3 ścieków na dobę.

Łączna dobowa przepustowość oczyszczalni to 400 tys. m3.

Osady pościekowe poddawane były fermentacji beztlenowej w WKF, a wydzielany gaz wyłapywany do zbiornika (na zdjęciu w górnym lewym rogu).

Osady pofermentacyjne, zmora wszystkich oczyszczalni, planowano spalać w elektrociepłowni Żerań po przystosowaniu do tego celu kotłów.

Na Czajce dosyć szybko zmieniono system napowietrzania ścieków, z powierzchniowego na wgłębny. I to był właściwy krok.

Zawsze zdawano sobie sprawę, że oczyszczalnia będzie wymagała rozbudowy i ciągłej modernizacji. Po to zarezerwowany był teren, widoczny na zdjęciu.

I tak oczyszczalnia funkcjonowała do 2008 roku.

Krystyna Kowalska


Tagi: ścieki, oczyszczalnia ścieków, Czajka, kolektory, oczyszczanie ścieków


www.ekoswiatowid.pl


wszelkie prawa zastrzeżone